"Nie chcemy wierzyć w ten horror". Nowe doniesienia ws. zbombardowanego teatru
W zeszłym tygodniu rosyjskie wojsko zbombardowało Teatr Dramatyczny w Mariupolu, gdzie ukrywali się cywile. W środku mogło być nawet 1000 osób.
"Samolot zrzucił bombę na budynek, w którym ukrywały się setki cywilów, mieszkańców Mariupola. Wciąż nie można ocenić skali tego straszliwego i nieludzkiego czynu, ponieważ w mieście trwa ostrzał osiedli mieszkaniowych" – informowała wówczas w serwisie Telegram rada miejska.
Ponad 300 ofiar
Rada miejska poinformowała, że w ataku na teatr życie straciło ponad 300 osób. "Do końca nie chcemy wierzyć w ten horror. Do końca chcemy wierzyć, że wszystkim udało się uciec. Ale słowa tych, którzy byli w budynku w czasie tego aktu terrorystycznego, mówią co innego" – przekazano.
"Teatr Dramatyczny w sercu Mariupola zawsze był wizytówką miasta. Miejsce spotkań, punkt odniesienia. »Gdzie jesteś? Jestem w Dramacie«. Ile razy słyszeliśmy lub mówiliśmy to zdanie: »w Dramacie...«. Teraz nie ma już »Dramatu«. Na jego miejscu pojawił się nowy punkt bolesny dla mieszkańców Mariupola, ruiny, które stały się ostatnim schronieniem dla setek niewinnych ludzi" — czytamy we wpisie rady miejskiej.
"Nieludzkie okrucieństwo"
W oświadczeniu podkreślono, że w Teatrze chowały się kobiety z dziećmi i rosyjscy żołnierze doskonale zdawali sobie z tego sprawę.
"Teatr Dramatyczny został cynicznie zniszczony przez posłańców »rosyjskiego świata«. Tych faszystów XXI wieku nie powstrzymał ani ogromny napis DZIECI, ani wypowiedzi samych ludzi, że są tam tylko kobiety, dzieci, starcy. Okupant wiedział, gdzie uderza. Wiedział, jakie mogą być konsekwencje, i tak bomby spadły na miejsce, które stało się schronieniem dla setek mieszkańców Mariupola. Nie może być i nigdy nie będzie wytłumaczenia tego nieludzkiego okrucieństwa. Jak nigdy nie będzie przebaczenia dla tych, którzy sprowadzili do naszego domu zniszczenie, ból i cierpienie" - piszą władze Mariupola.
Rosyjski atak na Mariupol trwa już od wielu dni. W czwartek 18 marca zastępca mera Serhij Orłow przekazał w rozmowie z ukraińską wersją magazynu „Forbes”, że 80-90 proc. miasta zostało zbombardowane.